Angels Unawares

 

W 1675 r. ukończono na Placu św. Piotra fontannę projektu Gian Lorenzo Berniniego. W ten sposób plac uzyskał swą ostateczną formę obramowaną portykiem autorstwa tegoż Berniniego. Żaden późniejszy papież czy król Włoch nie decydował się dodać jakiegokolwiek nowego elementu, żadnej nowej rzeźby, żadnego nowego zdobnika do doskonałej formy placu. Jedynie Benito Mussolini w 1936 r. rozpoczął wyburzanie tradycyjnej zabudowy pod Via della Conciliazione, co dokończono już w republikańskich, chadeckich Włoszech w 1950 r. W ten sposób już z Mostu Św. Anioła rozciąga się widok na Plac św. Piotra. Ale sam plac uszanowali i faszyści, i demokraci, zwłaszcza że od 1929 r. stanowi on część nowo powołanego do życia w traktach laterańskich Państwa Watykańskiego.
 
Aż w 2019 r. stanął na Placu św. Piotra nowy pomnik "Angels Unawares", autorstwa kanadyjskiego rzeźbiarza religijnego Timothy'ego Schmalza. Stanął 29 września z okazji 105. Światowego Dnia Migrantów i Uchodźców. Dzień ten został ustanowiony we wrześniu 1914 r., gdy w Europie rozszalała się I wojna światowa i choć trwała ona ledwie dwa miesiące, pojawiły się już tysiące uchodźców - w Belgii, której neutralność pogwałciły wojska kajzera Wilhelma, w Galicji, gdzie Moskale wyzwolili Lwów, w Kongresówce, gdzie Prusacy spalili Kalisz itd. Cały pontyfikat Benedykta XV przebiegał w cieniu straszliwej wojny, rewolucji i ludobójstw. Papież starał się jak mógł mobilizować Kościół do wspierania milionów uchodźców, w tym ofiar ludobójstw, np. Ormian z 1915. Wybrany 3 września 1914 r. Benedykt XV niemal natychmiast ustanowił Dzień Migrantów i Uchodźców, by zwrócić uwagę na humanitarne problemy współczesnych wojen, które dotykają nie tylko żołnierzy, ale i cywilów. I tak np. bestialstwa Niemców w Belgii spowodowały, że zapomniano Belgom bestialstwa w Kongo. Papież zmarł w stycznia 1922 r., nie dane mu było dożyć systemowego przesiedlenia ludności greckiej z Azji i tureckiej z Europy, oraz dojścia faszystów do władzy we Włoszech, końca epoki zamętu po I wojnie, zarzewia nowych cierpień migrantów i uchodźców w II wojnie światowej.
 
Benedykt XV pomagał uchodźcom, nie zdecydował się jednak naruszyć integralności placu św. Piotra. Rzeźba Schmalza też pierwotnie nie miała tego robić, miała być czasową instalacją, ustawioną na czas jednego tygodnia, a potem przeniesioną w inne miejsce (waży 3,5 tony banał), stosowniejsze do eksponowania modernistycznego sacro-artu. Została jednak na dłużej, podobnie jak fontanna na wrocławskim Rynku, na Placu Gołębim. 
 
Ciemnoszara gromada zbitych w kupę postaci z najrozmaitszych epok historycznych ma nas uwrażliwić na los uchodźców. Czy uwrażliwia? Czy może budzi przekorny opór i zniewrażliwia? Gdyż zapaskudza integralność Placu św. Piotra. Uwydatnia brzydotę współczesnego sacro-artu w zderzeniu z artyzmem dawnych mistrzów. Kłuje w oczy nie tylko formą, ale i fałszem treści (skórzana czy tekturowa walizka to symbol Zagłady Żydów sprzed 80 lat, dziś symbolem uchodźców współczesnego świata jest plastikowa miska noszona na głowie przez afrykańskie kobiety). 
 
Timothy Schmalz jest tylko rzeźbiarzem, wykonuje to za co mecenas płaci. A mecenas życzy sobie czarnych skrzydeł w białym portyku, by móc pouczać, że wszyscy jesteśmy winni, że bomby i rakiety lecą na Mariupol, Siewierodonieck czy Krzemieńczuk.
 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gościwit

Tsitsekun

Ostatni Król Polski